Film piękny, z pięknie ukazaną historią miłosną, cudownymi zdjęciami, fenomenalnymi aktorami, i w ogóle właściwie bez zarzutu gdyby nie...zakończenie
Ja nie rozumiem jak trzeba być pozbawionym uczuć, jakim trzeba być sadystą żeby dawać takie zakończenie kino maniakom. Na Boga czy Ci durni scenarzyści muszą aż tak bardzo na siłę zaskakiwać. Zamiast dać już ten happy end bo oboje się nacierpieli wystarczający, by być razem, przeżywać tą miłość, to nie - bo jak będzie happy end to będą krytycy mówili, że badziew... Trzeba zaskoczyć widza, w taki sposób by ten nie miał ochoty obejrzeć tego filmu drugi raz jak np. moja mama która ryczała jak bóbr.
I to jeszcze w taki głupi sposób, bo zamiast Inman strzelić mu w plecy to czekał aż tamten tleniony psychopata odjedzie.
Mimo to 10/10
Ale przecież zakończenie jest szczęśliwe - na tyle ile życie pozwala....Ada ma dom, córkę, przyjaciół i miłość która nigdy nie wygasła...Po to wracał Inman z wojny żeby jej to wszystko dać. Sam będąc wrakiem po przebytych zdarzeniach podczas wojny niekoniecznie mógł uszczęśliwić Ade - o czym też i życie pokazuje. Życie po wojnie dla kombatantów jest trudniejsze niż można sobie wyobrazić...
No w sumie coś w tym jest aczkolwiek moim zdaniem Ada zamiast tego domu, przyjaciół a nawet córki wolałaby mieć przy sobie ukochanego - więc co do zakończenia to jest ono nie tyle szczęśliwe co pocieszające...
To już lepiej by było jakby zginęli oboje, bo zakończenie też by było nieszczęśliwe, ale moim zdaniem szczęśliwsze niż to. Choć z drugiej strony gdyby ostatecznie on nie zginął to ten film by tak nie wzruszał i trzymał za serducho, przez co mogłoby to się negatywnie odbić na oglądającym
Tak.Fakt,że owocem krótkotrwałej miłości okazało się nowe życie -córka;pozwala interpretować zakończenie jako szczęśliwe.Bohaterka ma ukochane dziecko,które jest najbardziej wartościowa pamiątką po Inmanie.
Cudowna historia miłosna,ale zakończenie takie,które pasuje do melodramatu.Bardzo miłe zaskoczenie,że są jeszcze perełki w tv.
Nooo zgadzam się całkowicie z Szychą 7 !!! Nic dodać nic ująć...
Motyw ze studnią i przepowiednią - świetny!!!
To nie scenarzyści na siłę zaskakują zakończeniem w tym filmie. Scenariusz powstał na podstawie książki Charles'a Fraziera "Zimna Góra", a to już wymysł autora ;-)
Inman nie chciał zabić tlenionego, bo brzydził się zabijaniem. Zresztą gdyby strzelił mu w plecy, byłby takim samym mordercą jak inni.
Co innego pojedynek face to face , ale za zimno było i jechali konno ;) Szkoda faceta ....
Z drugiej strony gdyby pomyślał o ukochanej to powinien go zastrzelić bez wdawania się w jakieś dziwne dyskusje i wrócić do niej.
Ale właśnie o to chodzi. Zamiast szybko go zlikwidować eliminując niepotrzebne ryzyko dla niego i Ady to czekał aż tamten wyciągnie broń. W takiej sytuacji strzał w plecy był jedynym rozsądnym wyjściem, ale on właśnie zamiast myśleć o bezpieczeństwie swoim i swojej kobiety, oraz o szczęśliwym życiu z nią wdał się w niepotrzebną grę i zginął...
Strzał w plecy, to niemożliwe. Niestety, był człowiekiem honorowym i dał tamtemu wybór. Sam stwierdził że już się nazabijał i nie może patrzyć na śmierć. Może liczył, że, jednak "tleniony" odpuści. A może nie chciał już żyć. Przeżycia w czasie wojny złamały człowieka. Odnalazł najbliższą i to mu starczyło? Najbliżsi są najważniejsi, ale Inman po wojnie ,widać miał inne usposobienie do tego odczucia.
Takie są melodramaty, jak (dobrze pamiętam) np: "Wichrowe wzgórza" które nie mają szczęśliwego happy...
Również po takiej końcówce filmu jestem oburzony, czemu tak, a, nie inaczej.
Wydaje mi się, że gdyby chciał zginąć odnajdując ukochaną, byłby głupi - owszem wojna wojną, ale gdy w końcu odnalazł Adę i wyznali sobie miłość właściwie po raz pierwszy oprócz pocałunku przed wojną, to wątpię by chciał zginąć zamiast cieszyć się upojnymi chwilami z ukochaną. Wiadomo, że wojna robi swoje ale po Inmanie nie było tego tak widać jak choćby po Tristanie z "Wichrów Namiętności".
Co do tlenionego to faktycznie chciał by oddał broń i odjechał, ale widząc, że tamten nie ma ochoty na takie rozwiązanie mógł pociągnąć pierwszy za spust bo dał mu ostrzeżenie. Musiał go zabić w tej sytuacji by tamten nie prześladował ich przy zejściu z gór, więc nie musiał czekać do ostatniej chwili aż tamten sięgnie po broń - tym bardziej że nie był kawalerem nie mającym nic do stracenia tylko facetem na którego czeka ukochana, więc ten jeden raz mógł zrobić wyjątek i nie zachować się honorowo zachowując przy tym życie.
No ale niestety on się łudził do końca, że nie będzie musiał zabić tego blondyna, przez co sam zginął.
Co do melodramatów to żadnego zakończenie tak bardzo mnie nie "oburzyło".
[...]nic do stracenia tylko facetem na którego czekała ukochana. A zabijając blondyna zachowałby honor, bo dał mu możliwość wycofania się - lecz gdy widział, że tamten nie ma zamiaru skorzystać, natychmiast powinien pociągnąć za spust nie dając szans rywalowi, zachowując przy tym życie które długo konsumowałby z Adą - niehonorowo zachowałby się właśnie strzelając mu w plecy co faktycznie byłoby niemożliwe dla honorowego Inmana, więc tutaj mój błąd z przesadnym optymizmem;p
No właśnie o to mi chodziło, że nie mógł strzelić mu w plecy , ale mógł nie dyskutować tylko załatwić typa i wracac do "Kobiety życia" Tak jak słusznie napisałeś Inman był honorowy , dla mnie bardziej szlachetny więc stąd taka postawa.
Właśnie..."tleniony" był śmieciem,uosobieniem zła...ale w tym przypadku niepotrzebnie było uciec się do honoru,szlachetności...ile stracił,szedł do ukochanej kobiety,ciężka to była droga a pod koniec umiera z powodu najczarniejszego charakteru...uważam że...nie był to mądry wybór Inmana...ten honor zmylił i ogłupił Inmana,a to nie było tego warte.....czyłam się zawiedziona...ale fakt,prawda,życie lub autor...nie zawsze szczęśliwe zakończenia....
Dokładnie. Uważam, że honor to nie wszystko, jeśli w grę wchodzi życie, bezpieczeństwo drugiej osoby, zapewnienie bytu rodzinie.
Trzeba przyznać,ze honoru mu nie brakowało.Również w kwestii całkowitej wierności wobec kobiety.Szacunek i podziw za taką postawę.
No film piękny, ale mogli sobie to darować już. "Pamiętnik" też był melodramatem a zakończenie nie było takie drastyczne.
No ale cóż... Niektórzy potrafią wyciskać łzy kobiet happy endem a inni sadystycznym zakończeniem;) Niemniej tego filmu nie można pominąć i trzeba go zobaczyć
Pomimo prawie 3 godzin spędzonych podczas oglądania tego melodramatu, nie odczułam ,że film jest taki długi, wciągnął mnie na całego,przeżywałam razem z nimi wszystko...Ale faktycznie mógł go od razu zastrzelić i byłby happy end...Ale faktycznie taka końcówka dla kinomaniaków to już lekka przesada...Na pewno nie obejrzę go drugi raz, żeby nie płakać, natomiast będę polecać go wszystkim znajomym!!!! 8/10
Ale tak z perspektywy czasu, bo ja ten film oglądałem jakieś 5 miesięcy temu, to jednak wydaje mi się, że gdyby było "zwykłe" zakończenie to jednak film nie wywoływałby takich emocji, i nie wryłby się tak mocno w pamięć.
Poza tym jest jeszcze jedna rzecz. Ok Inman i bohaterka jaką grała Kidman czuli do siebie jakieś przyciąganie fizyczne, bo ciężko powiedzieć, że zamieniając parę zdań się poznali. Czy byliby razem szczęśliwi po 20'stu latach gdyby lepiej się znali, swoje charaktery, podejście do pewnych spraw? Śmiem wątpić, choć może ich miłość od pierwszego wejrzenia byłaby tak mocna, ale to już kwestia realizmu.
A tak... postać jaką gra Kidman ma dziecko, i wspomnienia oraz pewność, że Inman był tym jedynym. Nie znała go dobrze od wewnątrz, ale łudziła się, że mógł to być ten jeden mężczyzna w ich życiu. Przynajmniej mi się tak wydaje.
Stąd z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że zakończenie nie było aż tak bardzo złe. Choć nie powiem, że mnie jako faceta na drugi dzień trzymało jeszcze za serducho, i do tego filmu na pewno wrócę jeszcze kiedyś. A moja mama też podobnie zareagowała jak Ty i więcej tego filmu nie obejrzy;)
W obliczu prawdziwej miłości nie wszystko można wytłumaczyć racjonalnymi argumentami.Bohaterowie"Titanica"też znali się stosunkowo krótko,a poprzez wzajemne poświęcenie udowodnili sobie najwyższy wymiar tego uczucia.We"Wzgórzu nadziei"brakuje trochę przekonujących gestów i form wyrazu świadczących o miłosnych emocjach i tęsknocie.Zakładam,że jednak były.
Jakimś cudem ,właśnie mimo tych 150 minut ten romans ogląda się wyjątkowo dobrze.
http://www.filmweb.pl/film/Wzg%C3%B3rze+nadziei-2003-33597/discussion/W+ponad+dw ie+godziny+do+raju,1839800
To tylko moja opinia.
pozdrawiam