Obejrzałam mnóstwo dramatów i kto jest znawcą tej tematyki wie, że tego typu filmy nie mają w naturze zwrotów akcji, dlatego często dziwi mnie gdy ktoś komentuje filmy mówiąc : "nuda" "nic się nie dzieje". W takich filmach właśnie przedstawiana jest najczęściej proza życia więc czemu by spodziewać się tam akcji? Jak ktoś tego szuka to niech ogląda filmy sensacyjne.

Natomiast wracając do filmu i porównując do niego to co wyżej napisałam- cudownie spędzone 2,5 h. I tak się składa że akurat nie był to dramat z typu tych "nic się nie dziejący". Mam porównanie więc siedziałam 2,5 h z zapartym tchem i kibicowałam na rychłe spotkanie Inmana i Ady. Cudowna historia miłosna o ludziach którzy nawet nie zdążyli się poznać a czekali na siebie tyle lat. Przedstawiona historia wojny i życia w tych czasach osamotnionych kobiet pozostawionych samych sobie. Wspaniała narracja Nicol Kidman wprowadzała nas w klimat filmu i w głąb serca Ady. Koniec faktycznie mnie trochę zdenerwował.. Inman przez cały film wychodził cały z gorszych opresji a w końcówce "poprostu" umarł... proza życia?

Co do roli Zellweger- nie lubię tej aktorki, jak dla mnie ma "tępy" i ten sam wyraz twarzy w każdym filmie który z nią oglądałam. Nie było ich wiele bo raptem 4 ale tego wrażenia w żadnym z nich nie mogłam się pozbyć.