Film całkiem dobry, choć nie nazwałabym go arcydziełem. Bardzo dobre aktorstwo wybija sie na plan pierwszy - zwłaszcza Kidman i Zellweger. Tej drugiej, jakkolwiek nie lubię, tak tu przyznaję, była świetna. I ten niesamowity akcent! Law niezły, ale przyćmiły go ww panie.
Zellweger to przerosła w tym fimie samą siebie. Jest genialna. Brigdet Jones to przy tej roli przedszkole :) Oscar to jej sie w 100% nalezal za to co zrobila dla tego filmu.
gra Jud-a Low - to lekkie brzdękanie na harfie, gdzie aktorstwo Zellweger to skoczne takty wybijane na banjo...oboje zasługują na laury, jednakże ciężej jest zaistnieć snując cichą melodię...dlatego Law jest w tym filmie numero uno
Nicole - sama jej uroda, wdzięk i magiczny pierwiastek predestynują do wiecznego uwielbienia...jednak i tutaj wykreowała przekonującą postać
zazwyczaj (paradoksalnie) im więcej osobistości na ekranie tym większe prawdopodobieństwo klapy - tutaj nastąpił prosty efekt synergii